Loading...

„Boże mój, czemuś mnie opuścił”

26 marca 2018

Mt. 27,45-46

Męka naszego Pana doszła do kulminacyjnego punktu. Pośród szyderstw pospólstwa Pan Jezus z krzyża wypowiedział słowa modlitwy „Ojcze, przebacz im bo nie wiedzą co czynią”. Dał zapewnienie jednemu ze złoczyńcy, że będzie z Nim w raju. Powierzył Marię – swoją ziemską matkę Janowi.

I oto w samo południe, kiedy słońce jest w zenicie na trzy godziny zapada ciemność.

I ta ciemność była największą obawą naszego Pana. Była znakiem iż Pan Bóg, Ojciec Pana Jezusa, dotąd będący w doskonałej jedności z Synem teraz opuszcza Go. Odwraca się od Niego, bo widzi ogrom naszych grzechów, które Pan Jezus dobrowolnie wziął na swoje ramiona, jak to przepowiedział prorok Izajasz „Lecz On zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze, ukarany został dla naszego zbawienia”, Albo jak czytamy w liście św. Piotra „On grzechy nasze sam na ciele swoim poniósł na drzewo, złożył samego siebie na okup za wielu”

Bóg Ojciec Pana Jezusa, Tego (swojego Syna), który nie znał grzechu za nas grzechem uczynił”.

Pan Jezus wiedział, że największe cierpienie będzie miało miejsce, właśnie podczas tych trzech godzin ciemności. Ta ciemność była także znakiem iż Pan Jezus w tym momencie przyjął na siebie nieopisane przekleństwo naszych grzechów. W tych trzech godzinach skupione było całe piekło na które my zasłużyliśmy. W tym momencie wylał się cały Boży gniew przeciwko przestępstwom, które myśmy popełnili, a które wziął na siebie Boży Syn.

My widzimy to jakby przez mgłę, ponieważ nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie i wczuć się w położenie Pana Jezusa – Bożego Syna, który zostaje ukarany przez Ojca za nasze winy. Nie możemy sobie wyobrazić co oznacza zaspokojenie Bożej sprawiedliwości.

Możemy tylko przyjąć i wierzyć iż w tym to czasie Pan Jezus zapłacił nasz dług, a jednocześnie dokonał odkupienia ludzkości.

Ta ciemność jest dowodem na to, że Pan Bóg wykonał karę na Panu Jezusie za winę nas wszystkich. Dokonał zadośćuczynienia za nasze grzechy na swoim Synu.

Dlatego podczas tych ciemności Pan Jezus zawołał w języku aramejskim „Eloi eloi lamma sabachtani” co znaczy „Boże mój, Boże mój czemuś mnie opuścił”.

Lecz wiemy, że słowa Pana wypowiedziane w tej przerażającej ciemności nie są przypadkowe, gdyż są powtórzeniem słów Psalmu 22,1.

Pan Jezus przywołuje słowa tego Psalmu, aby odwołać się do całego psalmu, który na blisko 1000 lat przed narodzeniem Pana opisuje w sposób literacki Jego cierpienie na Golgocie. Przywołał, aby uzmysłowić ludziom, że Jego śmierć nie jest przypadkowa, że o tej śmierci prorokował Dawid w swoim psalmie.

Pan Jezus doświadczył już ludzką drogę narodzenia, życia w ludzkim ciele, a teraz na krzyżu doświadcza ludzkiego cierpienia i ludzkiej śmierci.

Dlatego autor listu do Hebrajczyków 4, 15 napisał, że mamy arcykapłana, który może nam współczuć z powodu naszych słabości, bo był doświadczony we wszystkim za wyjątkiem grzechu.

Z pozoru wołanie Pana Jezusa „Boże mój, Boże mój czemuś mnie opuścił” możemy odczytywać, jako porażkę naszego Pana w dziele zbawienia. Tak jakby był rozczarowany swoim Ojcem. Jakby wyrażał żal, że został porzucony przez ludzi i porzucony przez Ojca. Jakby spodziewał się czegoś innego po swoim Ojcu! Jakby nie wiedział co się z Nim dalej stanie!

Jednak tak nie jest!. Mimo tragicznego położenia Pan Jezus, jako Bóg człowiek wierzył, że ta pozorna porażka okaże się zwycięstwem podczas Jego zmartwychwstania. Mówił o tym wielokrotnie swoim uczniom, że musi cierpieć i umrzeć, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie.

Dlatego w tym wołaniu „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił” wyraża się prawdziwe człowieczeństwo Pana Jezusa. Wypowiada je jako Bóg-człowiek. Świadczą o tym słowa „Boże”, a nie „Ojcze”.

Tak, my po ludzku reagujemy, gdy dotyka nas cierpienie, gdy nasze życie przykrywa ciemność. Czy Pan Jezus oczekiwał odpowiedzi? Nie wiemy. Wiemy, że były one wyrazem pragnienia znalezienia się w Bogu Ojcu. Bycia w Nim.

Pan Jezus chce samego siebie powierzyć swojemu Ojcu. Nadal Mu ufa. Daje temu wyraz w ostatnich słowach z krzyża „Ojcze w ręce twoje polecam ducha mego”. Są one świadectwem zdania się całkowicie na wolę Ojca. Powraca tutaj do słowa „Ojcze”.

Zatem śmierć Pana Jezusa jest powrotem do Ojca. Jest drogą do spotkania z Nim.

Widzimy w tym, że Pan Jezus ma całkowitą świadomość, że Bóg Ojciec nie odrzucił swojego ukrzyżowanego Syna, chociaż na zewnątrz nie było tego widać.

Bóg Ojciec z miłości do grzesznika i do swojego Syna karze grzech. Nasz grzech.

Jak w PS. 22,4 „… Ty jesteś święty, przebywasz w chwałach Izraela” Ponieważ Bóg Ojciec jest święty, nie może patrzeć na grzech świata. Jednak będąc sprawiedliwym musi grzech ukarać. Pan Jezus nie popełnił żadnego grzechu, ale wziął nasz grzech na siebie i dlatego przyjął karę naszą na siebie.

Bóg Ojciec nie dokonuje zemsty za nasze grzechy. Czytamy w I J.4,8, że „Bóg jest miłością” , ale jest sprawiedliwy i musi ukarać grzech, jak to czytamy w II M.34,7b „… nie pozostawię w żadnym razie winy bez kary”

Dlatego mamy pewność, że Bóg Ojciec nie przestaje miłować swojego Syna. Nadal jest z Nim podczas męki krzyżowej, a słowa Pana Jezusa wypowiedziane z krzyża są słowami odczucia prawdziwego człowieka, jakim był Pan Jezus w swojej podwójnej naturze, mającego takie samo ciało, jak my.

I w naszym życiu także czasami znajdujemy się w sytuacji takiej ciemności.

Czasami mamy wrażenie całkowitego opuszczenia przez Boga i ludzi. Utraty podstawy naszego życia i nadziei. Pozostawieni ze swoimi ciężarami, cierpieniami samemu sobie.

Kiedy stawiamy pytania, dlaczego w naszym życiu dzieje się tak, a nie inaczej? Dlaczego nie jest lepiej? Czasami wręcz używamy tego samego pytania, które postawił Pan Jezus „Boże mój czemuś mnie opuścił?”. W tych pytaniach nie ma nic złego, jeśli w nich odkrywamy drogę ku Bogu. Kiedy znajdujemy słuszność Bożego postępowania z nami, jako narzędzia kształtowania nas, napominania, pouczania, ostrzegania nas. W tych pytaniach nie ma nic złego, gdy w naszym cierpieniu odkrywamy niezrozumiałą na ten moment Bożą wolę dla nas. Jeśli nadal wierzymy, że jest obecny z nami w naszych cierpieniach. W tych pytaniach nie ma nic złego, jeśli kierują nas w objęcia Boga. Bóg Ojciec nie przestawał miłować swojego ukrzyżowanego Syna, ponieważ złożył samego siebie ofiarę bez skazy Bogu Ojcu. I On nie przestaje nas miłować, gdy przechodzimy przez naszą ciemność.

Dlatego z Krzyża możemy czerpać siłę do naszych doświadczeń wiedząc, że nasze cierpienia, nasze doświadczenia nie muszą być rezultatem odrzucenia nas przez Boga, ale z miłością Jego nas wychowywanie. Abyśmy z tym światem nie zostali potępieni. „… sam bowiem powiedział: Nie porzucę cię, ani cię nie opuszczę”. (Hb. 12,5) Psalmista z ufnością modli się, że „Choćbym nawet szedł ciemną dolinę, zła się nie ulęgnę, boś Ty ze mną(Ps. 23,4).

Do takiego nastawienia niezbędna jest wiara w Boże prowadzenie. Niezbędna jest wiara, przez którą możemy zobaczyć prawdziwy sens cierpienia Pana naszego Jezusa Chrystusa. Posiadając taką wiarę dostrzeżemy płynącą z tego cierpienia miłość Boga Ojca oraz Jego Syna – Pana Jezusa. Miłość skierowaną ku nam. Przyjmijmy tą Miłość do naszego życia. Niech ona przemienia nas duchowo i uczyni z nas nowe stworzenie.

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych oraz funkcjonalnych.
AKCEPTUJ